Minim lectus proina portti laoret ipsume lacusa tempor evenie vulput semper intege platea vertis sagitt venena dolors.
Wyluzuj
W naszym domu pojawia się młody pies. Roznosi go energia. Staramy się więc tą potrzebę zaspokoić. Chodzimy na spacery. Dajmy się pieskom "pobawić». Rzucamy dużo patyczków. W domu jeszcze jedna sesja zabawy i teraz to już na pewno czworonóg jest zmęczony i uśnie... Nic bardziej mylnego!
Inny scenariusz:
Bierzemy wyczekanego młodego bordera/malinę/ONka/aussie do sportu. Klikamy, rzucamy frisbee, biegamy, ćwiczmy agility a w domu jeszcze sesja sztuczek...
W obu przypadkach bardzo łatwo zapomnieć o tym, aby nauczyć psa wyciszania się. Rasy aktywne dość łatwo rozkręcić — trudniej nauczyć bierności, czekania. Czym wcześniej zaczniemy naukę, tym szybciej i łatwiej pies będzie się relaksował.
A co na to stawy?
Nie zapominajmy, że młody pies mimo, że rozmiarami dorównał rodzicom, nie ma jeszcze w pełni ukształtowanego aparatu ruchu. Nagminnie spotykam się z sytuacjami, gdy niespełna roczny pies hula za piłką/frisbee/patykiem wiele godzin w tygodniu. Na dodatek skacze, ściga się i gwałtowanie hamuje podczas prawie codziennych zabaw z innymi czworonogami. A aparat ruchu da znać o sobie za 2-3 lata w postaci zwyrodnień i mnóstwa bólu... Dlatego do czasu, aż nie zamkną się u psa płytki wzrostu w stawach (w zależności od rasy i indywidualnych cech min 1,5 roku) z ruchem należy bardzo uważać. Co jest bezpieczne? Niewymuszony ruch jakim jest kłus, swobodne spacery, chwila zabawy z innymi psami (1-2 razy w tygodniu), praca na płaskim (agility), elementy obi (bez gwałtownego hamowania), płynne łapanie wyrzucanej piłki, szukanie w trawie "zgubionych rzeczy', szarpanie się zabawką, itp.
Dodam tu również o wynoszeniu psa na rękach z auta. Zauważ, że często transport psa z jednego miejsca na inny (spacer, trening, wakacje, seminarium) trwa kilka godzin. Po takim czasie stawy nie są rozgrzane, szczególnie wtedy łatwo o ich szybsze niszczenie. Odkąd wynoszę moje psy z auta po podróży, mają one zauważalnie mniej kontuzji w przednich łapach!
Warto uczyć psa, że na wiele fajnych rzeczy musi POCZEKAĆ.
Jakiś czas temu szykując podsumowanie dla moich kursantów na trenerów wypisałam 10 punktów, które miały im ułatwić trenowanie. Zamieszam je i Wam. Mam nadzieję, że pomogą:
1. Trenuj 3-4 razy w tygodniu. Plus małe elementy w domu i podczas spacerów.
2. Nie zapomnij o tym, że pies musi odpocząć, zrelaksować się. Zapewnij mu to.
3. Sesje powinny być krótkie, różnorodne, bez dużej ilości powtórek danego elementu.
4. Zadbaj o to, aby sesja miała jasny dla psa początek i koniec.
5. Wprowadź przynajmniej podstawowe sygnały na nagrody (OK — aktywne jedzenie, DOBRZE — spokojne jedzenie, LAP — zabawka, AM-AM — jedzenie na ziemi).
6. Zaplanuj co będziesz trenował, ale pracuj Z PSEM (uważaj na jego emocje oraz to, co komunikuje).
7. Gdy coś nie wychodzi — oddychaj głęboko. Nie denerwuj się, nie nakładaj na siebie i psa presji. To ZAWSZE zwraca się przeciwko przewodnikowi.
8. Zadbaj o psie sukcesy (przerywaj, gdy pies się myli), pomagaj mu. Ale doceniaj też w tym siebie (koniecznie zapisz w dzienniczku to, co TOBIE wyszło).
9. Zaangażuj się w nagradzanie swojego psa.
10. Prowadź dzienniczek, gdzie zapisuj wnioski, plany, cele.
Wiele razy spotkałam się z przekonaniem, że psy trenera są idealne.
Owszem są. Ale dopiero po tym, gdy się je zrozumie i zaakceptuje.
A to nie zawsze jest łatwe. Wręcz jest to... trudne. I wiele razy, zanim doszłam do tego punktu w jakim jestem teraz, zdarzyło mi się bardzo przeżywać 'niedostatki" moich psów.
Ale od początku. Napisałam już jeden post o tym, jak trudno mi było pracować z Weiem (o TUTAJ). I, że tak naprawdę musiałam pokonać... swoje wcześniejsze wyobrażenia, ambicje. Nie oznacza to również, że ambicje są złe. Ale brak elastyczności, dystansu do siebie i życia, poszukiwania rozwiązań, odbierania „porażek", jako ważnych lekcji nie sprzyjają wzrastaniu, osiągania celów oraz satysfakcji z podążania DROGĄ.
Do opowiedzenia o tym, że moje psy nie są idealne, i nigdy nie będą, zainspirowała mnie pewna osoba. Powiedziała, że gdy zobaczyła, że moje psy się mylą... wyluzowała w swoich treningach!
Jak dobrze to znam.
Pamiętam jak dziś, mój pierwszy wyjazd na Mistrzostwa Świata Obedience oraz uczucie ulgi, gdy zobaczyłam jak te topowe psy robią czasem "głupie" błędy.
Robią. Nawet one nie znajdują kwadratu, mylą się w pozycjach, czasem szczekną lub pisną. Dlaczego? Bo nie są maszynkami, nie są "na pilota". Są po prostu psami. I za to je kochamy 😉
© Copyright © Ogarnijgo.pl | Wszelkie prawa zastrzeżone